piątek, 23 marca 2012

naturalne mycie włosów

Przyszedł czas na wyniki pierwszych testów naturalnych szamponów.

Pierwszy wypróbowany szampon to szampon z orzechów piorących. Pierwsza próba uzyskania szaponu była nieudana, bo dałam za dużo wody a za mało szamponu.  Za drugim razem wrzuciłam znacznie więcej orzechów w stosunku do wody (a więc uzyskałam bardziej skoncentrowany wywar) oraz dodatkowo zagęściłam go mąką ziemniaczaną, żeby miał szamponowatą konsystencję.

Efekt - no normalne czyste włosy. Choć miałam wrażenie, że są trochę inne niz umyte w konwencjonalnym szamponie. I oczywiście nie pieni się tak bardzo jak zwykły szampon. W dodatku jest pewne istotne ograniczenie - szampon sie psuje. Po kilku dniach (ok tygodniu) zaczął pleśnieć.

W związku z tym planuję spróbować robić szampon z proszku z orzechów piorących, który nie wymaga gotowania. Ale co wtedy będzie z zagęszczaniem?


Drugi szampon to własciwie nie szampon. Ot kilka łyżeczek sody oczyszczonej z odrobiną wody wtarte we włosy. Chwila leżakowania na włosach i spłukiwanie wodą z octem.

efekt - włosy czyste, mycie spokojnie starcza na dwa dni. I na szczęście nie śmierdzą octem.

Są jednak wady - zrobienie pasty, zmieszanie wody z octem to nie dużo roboty, ale jednak więcej niż przechylić butelkę ze zwykłym szaponem i nałożyć. Ale jak ma sie chwilę wolnego to warto. No i oczywiście coś takiego się nie pieni.

I jeszcze wiadomość z ostatniej chwili - słyszałam, że firma Timotei wprowadziła jakiś ekologiczny szampon. Sprawdzę i przetestuję, bo powyższe metody okazały się jednak nieco zbyt pracochłonne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz